Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Artur Forner
Kanclerz Stowarzyszenia
Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabór austriacki Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:53, 16 Wrz 2016 Temat postu: Eksport- import, import- eksport |
|
|
Na portalu, za którym osobiście przepadam, znalazłem artykuł o takim tytule:
[link widoczny dla zalogowanych]
I nie mogłem powstrzymać skrzywienia, mimo że nie było wówczas do kogo się krzywić. Artykuł wyraźnie daje do zrozumienia, że przewaga eksportu nad importem winna być celem państwa, które pragnie zbudować silną gospodarkę. Na obronę portalu można rzec, iż tytuł mówi o podkręcaniu PKB. A PKB rzeczywiście eksport zawsze podkręci. PKB bez wątpienia jest uznanym i powszechnie stosowanym środkiem pomiaru wielkości gospodarczej, ale pamiętajmy, że ma bardzo wiele wad. Jedną z nich eksponuje stary eksperyment myślowy: gdyby połowa Polaków zapłaciła drugiej połowie Polaków za wykopanie dołka po 1000 złotych na głowę, a potem druga połowa po 1000 złotych na głowę za zakopanie tego samego dołka, a "transakcje" by zaksięgowano, wówczas Polska stałaby się tygrysem Europy.
Wróćmy jednak do balansu polityki handlowej. Szczerze mówiąc zastanawiałem się przez chwilę, czy tematu nie zamieścić w dziale "Pseudoekonomii", ale postrzeganie eksportu za ważniejszy od importu, bądź postrzeganie eksportu za cel gospodarki nie jest herezją ekonomiczną na tyle wielką, by dyskutować nad tym jak o herezji.
Zbudujmy model teoretyczny: bogactwem rzeczywistym są dobra materialne, świadczone usługi i środki produkcji, nie zaś środki wymiany (pieniądze), a w skutek eksportu oddajemy dobra rzeczywiste, by uzyskać środki wymiany, zatem ich uzyskanie jest bezcelowe, a wręcz stratne, jeśli celem tego pozyskania środków wymiany nie jest kupno dóbr rzeczywistych. Innymi słowy eksportujemy to, czego mamy pod dostatkiem, żeby uzyskać środki wymiany, którymi będziemy mogli posłużyć się, by uzyskać takie dobra rzeczywiste, których nie mamy pod dostatkiem, lub nie mamy wcale. Innymi słowy eksport wtedy jest dobry i potrzebny, kiedy pozwala na import dóbr potrzebnych.
I jeszcze jedno zdanie odnośnie osób, którym sprzedawanie więcej, niż się kupuje, wydaje się rozsądne: gdyby wszystkie państwa były równie "rozsądne", świat znalazłby się w permanentnej recesji. A przynajmniej handel międzynarodowy zmierzałby do zera, a państwowe gospodarki skazane zostałyby na autarkię lub dalszą recesję.
Rozsądnym jest utrzymywać balans eksportu i importu, pamiętając, że to import jest celem handlu, tak samo, jak konsumpcja i inwestycja jest celem zarobku.
Czy ktoś mógłby podzielić się jakimikolwiek bezpośrednimi (a zatem nie odnoszącymi się do importu) profitami eksportu, nad którymi moglibyśmy dyskutować, lub odnieść się do innych tematów poruszonych?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Piotr
Rozpoznawany dyskutant
Dołączył: 15 Wrz 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:18, 18 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Bezpośrednio widzę np. budowę marki. W pewnym sensie to zaleta wyłącznie prestiżowa, ale z czasem przekłada się na wymierne zyski. Chodzi mi o coś w stylu utrwalenia za granicą stereotypu: "Dobre, bo polskie". Ciekawym aspektem jest jeszcze to, że w takim podejściu chodzi bardziej o większą liczbę klientów, niż samych towarów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Artur Forner
Kanclerz Stowarzyszenia
Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabór austriacki Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:14, 18 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Pełna zgoda, w tym miejscu sam mogę dodać, że poszerza to też horyzonty przedsiębiorstw, pogłębia doświadczenie i wiedzę, a w efekcie przekłada się na poprawę jakości produkcji lub świadczonych usług.
Lecz zauważ, że przedsiębiorstwo osiągnie tyle samo działając na rynku własnym. Nie jest to przewaga, jaką daje sam eksport, lecz działalność jako taka. Może przewagę eksport daje w tym, iż pozwala firmie sprawdzić się na innym rynku lub zmierzyć z innymi podmiotami. Może jest to po prostu jakiś środek na poprawę lub odświeżenie innowacyjności.
Chyba, że chodzi Ci nie o markę polskich przedsiębiorstw, lecz Polski w ogóle? Tylko w takim razie prosiłbym Cię o podanie jakichś przykładów, jak to poratuje gospodarkę Wszakże od tego zaczęła się dyskusja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Pan De
Przypadkowy dyskutant
Dołączył: 08 Wrz 2016
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:12, 19 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Można tutaj popatrzeć w stronę Chin.
Dzięki bardzo niskim kosztom produkcji udało im się zdominować czołowe przyszłościowe gałęzie przemysłu (oraz te nieprzyszłościowe). Ich nachalny i intensywny eksport pozwolił zdominować świat pod względem ilości produkowanych dóbr (i badziewia oraz podróbek) a jakiś czas temu zapowiedzieli dominację jakościowa. Pomijając powstawanie miejsc pracy i rozwijanie zaplecza produkcyjnego nagle okazało się, że cały świat jest u nich zadłużony.
Tutaj jedyną możliwością był eksport, i bardzo dobrze się sprawdził. Niestety nie jest to przykład ani pomysł na poprawę naszej gospodarki, chociaż w jakiś sposób pozytywnie na nią wpłynął. Dzięki ich ekspansji zaczęli stawiać fabryki także u nas co zapewnia miejsca pracy i możliwości usługowe oraz przynosi dochód państwu w którym fabryki są stawiane
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Artur Forner
Kanclerz Stowarzyszenia
Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabór austriacki Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:30, 21 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Chiny to temat bardzo skomplikowany, który zasługuje tak naprawdę na przynajmniej kilka osobnych tematów, w których nie zamierzam udawać eksperta, a po prostu mógłbym dorzucić 3 grosze z własnego poglądu na ten kraj. Sam eksport nie wpłynął na poprawę zamożności Chińczyków (choć niewątpliwie przysłużył się budżetowi Pekinu i pozycji Chin na arenie międzynarodowej). Zachodnie koncerny przenosiły produkcję do Chin, ale nie zamierzały zmieniać docelowych rynków. Dały zatrudnienie pewnej stosunkowo niewielkiej liczbie Chińczyków (przecież zachodni fabrykant nie będzie otwierał fabryki głęboko w Chinach, bo to zwiększa koszty transportu, a Chińczyków przy wybrzeżu jest i tak dość). Beneficjentem układów handlowych jest przede wszystkim państwo chińskie, zaś za zamożność samych Chińczyków odpowiadają ich własne biznesy. Zresztą sukces eksportowy Chin w głównej mierze jest efektem niedoszacowania ich waluty. Znacznego niedoszacowania ich waluty. To przyczyna taniości chińskiej produkcji i jej pozornej bezkonkurencyjności na świecie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Układy handlowe Chin znacznie wpływają na ich PKB, gdyż w kraju bardzo dużo się produkuje. Ale sami Chińczycy są co najwyżej drugorzędnymi beneficjentami tej produkcji. W Chinach chwyta się różnych projektów ekonomicznie absurdalnych, jak choćby buduje się całe miasta, w których później nikt nie mieszka, czego przykładem może być Ordos-Kangbashi. Takie projekty podkręcają PKB, ale na HDI, co może być rzeczywistym pomiarem zamożności populacji, nie wpływają zupełnie.
HDI jednak również w Chinach rośnie. Całkiem proporcjonalnie do PKB. Jednak jest to pozorna korelacja. Za rzeczywistą zamożność Chińczyków odpowiada gigantyczna chińska szara strefa:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
I jak na ironię, gigantyczna szara strefa czyni Chiny krajem coraz mniej atrakcyjnym handlowo, zwłaszcza pod kątem przenoszenia produkcji.
Nawiasem mówiąc, co do tego zadłużenia, to Chiny dysponują potężnymi rezerwami dolarów oraz obligacjami. Amerykanie natomiast dewaluują swoją walutę w tempie zawrotnym, produkując ponad 2 miliony dolarów na sekundę, zmniejszając tym samym wartość chińskich rezerw walutowych oraz niwelując dług. Zresztą są inne metody na anulowanie długu, a Amerykanie w ostatnim stuleciu stali się ekspertami w tej dziedzinie negocjacji.
Nawrzucałem bez elaboracji, ale jak zaznaczyłem, na rzecz samych Chin można by założyć kilka osobnych tematów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Pan De
Przypadkowy dyskutant
Dołączył: 08 Wrz 2016
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:29, 21 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Racja racja, temat Chin mógłby być osobnym wątkiem był to po prostu mój przykład na profit płynący z użycia ekportu jako narzędzia. Tak jak mówisz Chiny zepsuly sobie sytuację szarą strefą i ilością badziewia oraz podróbek jakie wyprodukowaly. Może im być ciężko teraz zawojowac świat jakością.
Ogólnie rzecz biorąc zgadzam się z głównym założeniem tematu, kto więcej dóbr wyprzedaje niż skupuje wcale się nie bogaci.
Ale tu z przykładu Chin rodzi się też zaleta ekportu taka, że można swoje dobra sprzedawać na rynki gdzie panuje dużo mocniejsza waluta i osiągać większy zysk niż w kraju przy konkurencyjnych dla gospodarzy cenach
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pan De dnia Śro 17:30, 21 Wrz 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Artur Forner
Kanclerz Stowarzyszenia
Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabór austriacki Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:59, 21 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Nie sposób zapanować nad szarą strefą w państwie, w którym mieszka niemal 1,4 miliarda ludzi. W pełni zgadzam się z Georgem Friedmanem, który uważa Chiny za kraj wewnętrznie niestabilny.
Nie, żebym w jakiś sposób potępiał szarą strefę, w zasadzie mam przeciwne zdanie, a po prostu trudno się nie zgodzić, że dla państwa chińskiego taka sytuacja jest podwójnie szkodliwa.
Cytat: | Ale tu z przykładu Chin rodzi się też zaleta ekportu taka, że można swoje dobra sprzedawać na rynki gdzie panuje dużo mocniejsza waluta i osiągać większy zysk niż w kraju przy konkurencyjnych dla gospodarzy cenach |
Można, można. Grunt, żeby ta sprzedaż nie była celem samym w sobie. Tak jak normalny człowiek zarabiający na życie (pomijając element oszczędzania), tak państwo powinno dążyć do zbalansowania przychodów i wydatków. Można sprzedać swoje dobra na obcych rynkach, ale ma to sens wtedy, kiedy jednocześnie za te pieniądze coś staramy się sprowadzić do kraju. Jeżeli rzeczywiście na rodzimym rynku, najpewniej przez absurdalne opodatkowanie, mniej opłaca się sprzedawać, niż za dalekim oceanem, to można przypuszczać, że poza towarami pierwszej potrzeby, większość takich dóbr jest wywożona, a rodacy muszą za swoje zarobione na zagranicznej sprzedaży pieniądze sprowadzać dobra luksusowe z zagranicy, bo w kraju bida, ludzie eksportują.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piotr
Rozpoznawany dyskutant
Dołączył: 15 Wrz 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:58, 24 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Odpowiadam na zaległe pytanie: Jak to poratuje gospodarkę?
Widzę to tak, że opinią przeciętnego obywatela rządzą stereotypy. Znam wiele osób, które chętnie zapłacą więcej za maszyny lub chemię gospodarczą z Niemiec (marka właściwie nie ma znaczenia). Teraz wyobraźmy sobie taki cykl:
1. Pan A kupuje polski sprzęt, który jest "dobry i tani";
2. Mówi panu B. Nie mogąc wymówić nazwy określa tylko kraj pochodzenia;
3. Pan B kupuje inny sprzęt (może nawet zupełnie innego rodzaju) o innej, charakterystycznie polskiej, nazwie;
4. Mówi panu C...
Wybaczcie, że od razu myślę kategoriami maszyn, ale siła właśnie niemieckiej polityki w tej materii sprawia, że mają więcej takich zakładów pomimo, że w tej chwili ich jakość jest dyskusyjna.
Ogólnie jestem zwolennikiem obnoszenia się z krajem pochodzenia (np. polski znak jakości w kształcie flagi).
Pomijam wątek budowy marki Polski-kraju, bo tu zysk jest tyleż oczywisty, co propagandowy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Artur Forner
Kanclerz Stowarzyszenia
Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabór austriacki Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 11:15, 25 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Piotrze, przyznam szczerze, że nie potrafię zrozumieć przesłania Twojej wiadomości.
Cytat: | Widzę to tak, że opinią przeciętnego obywatela rządzą stereotypy. |
Jak to rzekł Bonaparte: "Opinia publiczna to dziwka".
Co do "marki kraju", jak rozumiem, chodzi Ci o to, że ludzie mniej interesują się rzeczywistą jakością produktu, a jakością domniemaną na podstawie kraju pochodzenia? Ok. Polska pod tym względem kuleje całkowicie, a taka marka wspomogłaby eksport.
Jednakże jak to poratowałoby gospodarkę naszego kraju, że Niemcy w ciągu roku kupili by 100 ton chemii z Polski? W tym rozrachunku to Niemcy wzbogacają się o 100 ton dobrej chemii, a Polak uzyskuje jedynie środek wymiany, który dopiero może wymienić na bogactwo rzeczywiste. Istota sprawy tkwi w tym, że wzbogaciłby się w momencie, kiedy za pieniądze ze sprzedaży 100 ton chemii, kupiłby porządną maszynerię do swoich zakładów z USA albo samochody dla siebie i personelu z Japonii. I w tym kontekście podniosłem sprzeciw wobec przesłania wstawionego przeze mnie artykułu. Autor myśląc o stymulacji gospodarki myślał o pieniądzach, o papierkowych środkach wymiany, które uzyskane w wyniku eksportu doprowadzą w jego mniemaniu do wzrostu gospodarczego, czy poprawy zamożności. Że eksport "uratuje gospodarkę". Jednak sęk w tym, że nastąpiło w wyniku eksportu zubożenie, a nie wzbogacenie. Że wzbogacenie następuje dopiero w skutek pozyskania dobra rzeczywistego (importu), nie zaś środka wymiany. Że w skutek eksportu nastąpił odpływ bogactwa i dopiero import oznacza przypływ surowców, paliw, środków produkcji, czy dóbr konsumpcyjnych, których pozyskanie świadczy o wzroście bogactwa (zamożności) i stymulacji gospodarki, a zatem pośrednio jej wzroście.
Nie wiem jednak, czy dyskutujemy o tym samym, Piotrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piotr
Rozpoznawany dyskutant
Dołączył: 15 Wrz 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 0:15, 26 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że posiadanie złota i diamentów samo w sobie gospodarki nie pobudzi, ale wg mnie to mechanizm samonapędzający się. Sprzedamy więcej, to i więcej możemy kupić. Pytałeś o przewagę eksportu nie związaną bezpośrednio z importem, to przedstawiłem Ci pośrednio to poszerzenie rynku poprzez dostęp do klientów z innych krajów. Mam wrażenie, że eksport postrzega się jako lepszy wskaźnik, bo mówi więcej o jakości/dostępności naszych dóbr i usług w porównaniu do innych krajów.
Jeśli zaś chodzi o Twoje komentarze do samego artykułu... Uważam, że państwo powinno dążyć do odpowiedniej dla siebie w danej chwili równowagi eksportu i importu. Zwykle jednak wcale nie oznacza to zrównania ich wartości. Nie wnikając w dane liczbowe zrozumiałem, że autor uważa, iż powinniśmy (jako kraj) dążyć do gromadzenia środków za granicą i wydawania ich w kraju (bo to oznacza dla mnie przewaga eksportu).
Zwróć też uwagę, proszę, że znaczna przewaga importu cechuje raczej kraje słabo rozwinięte, bo cóż może np. Liberia eksportować (przynajmniej tak to widzę, jako laik). Być może wszystko zbyt upraszczam, ale nie widzę gdzie miałoby mi uciec coś istotnego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Artur Forner
Kanclerz Stowarzyszenia
Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabór austriacki Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:00, 27 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Piotr napisał: | Oczywiście, że posiadanie złota i diamentów samo w sobie gospodarki nie pobudzi, ale wg mnie to mechanizm samonapędzający się. Sprzedamy więcej, to i więcej możemy kupić. Pytałeś o przewagę eksportu nie związaną bezpośrednio z importem, to przedstawiłem Ci pośrednio to poszerzenie rynku poprzez dostęp do klientów z innych krajów. Mam wrażenie, że eksport postrzega się jako lepszy wskaźnik, bo mówi więcej o jakości/dostępności naszych dóbr i usług w porównaniu do innych krajów. |
Nie wiem co rozumiesz, przez "mechanizm samonapędzający się". Bo owszem, prawidłem wolnorynkowej gospodarki jest to, że się suma sumarum rozwija, lecz pieniądze (przepływ środków wymiany, co w dużym uproszczeniu można nazwać popytem) gospodarki nie rozwijają. Popyt nie generuje podaży, lecz podaż stara się przewidzieć reakcję popytu. Inicjatywa należy tutaj do przedsiębiorcy, który zastanawia się jakie są na rynku potrzeby i w jaki sposób je z zyskiem dla siebie zaspokoić. Towary w sklepach nie pojawiają się dlatego, że ludzie mają dużo pieniędzy, lecz ludzie mają pieniądze, ponieważ współuczystniczyli w różnych etapach produkcji całości obecnych na rynku dóbr i świadczonych usług. Dlatego otrzymują porcję środków wymiany (wypłatę, czy zysk), którą wedle własnych potrzeb mogą wydać i sposób w jaki rozporządzą tymi pieniędzmi przekłada się właśnie na popyt. Suma pieniędzy, którą wszyscy uczestniczący w produkcji zarobią będzie miała taką wartość, jak wyprodukowane dobra (i odpowiednio: świadczone usługi). Popyt zależy od podaży. Dlatego nie da się nigdy pobudzić naprawdę gospodarki zwiększając ilość środków wymiany (czyt. pieniędzy) i dlatego pozyskanie pieniędzy w ramach eksportu nie przekłada się na wzrost rzeczywistego bogactwa. Każdy zaobserwowany w ten sposób "wzrost" będzie sztuczny, co podobne jest do państwa, które ma coraz więcej pieniędzy, bo je drukuje. Na wzrost bogactwa wcale się to nie przekłada.
Chyba, że chodziło Ci o to, że mając więcej pieniędzy, można więcej kupować i pod tym względem jest to mechanizm "samonapędzający się". Ale... bezpośrednią korzyścią eksportu jest to, że pozwala na import? Z tym to ja się nie kłóciłem
Natomiast istotnie, jest to pewien rodzaj wskaźnika w odniesieniu do innych państw. Tylko zobacz, sam mówiłeś o tym, że w Polsce kupuje się chemię z Niemiec wcale nie z uwagi na jakość, czy stosunek jakości do ceny.
Piotr napisał: | Jeśli zaś chodzi o Twoje komentarze do samego artykułu... Uważam, że państwo powinno dążyć do odpowiedniej dla siebie w danej chwili równowagi eksportu i importu. Zwykle jednak wcale nie oznacza to zrównania ich wartości. Nie wnikając w dane liczbowe zrozumiałem, że autor uważa, iż powinniśmy (jako kraj) dążyć do gromadzenia środków za granicą i wydawania ich w kraju (bo to oznacza dla mnie przewaga eksportu). |
Tutaj zdecydowanie odwołuję do tego, co napisałem wyżej. Ale, jeśli chodzi o dążenie do równowagi eksportu i importu, to z całą pewnością, pełna zgoda.
Piotr napisał: | Zwróć też uwagę, proszę, że znaczna przewaga importu cechuje raczej kraje słabo rozwinięte, bo cóż może np. Liberia eksportować (przynajmniej tak to widzę, jako laik). |
Wydaje mi się, że gdzieś wyraźnie podkreśliłem, że państwo powinno dążyć do balansu handlu z zagranicą, ale na pewno nie mówiłem, że należy utrzymywać znaczną przewagę importu, bo to znaczy tyle, co zadłużanie się albo inflacja. Albo jedno i drugie. Lecz znaczna przewaga eksportu jest dla mnie nie mniej niepojęta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piotr
Rozpoznawany dyskutant
Dołączył: 15 Wrz 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:42, 28 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Generalnie zgadzamy się, że celem powinna być równowaga. Krótko: chodziło mi o to, że o eksport należy dbać szczególnie, bo przy imporcie mamy absolutną władzę wyboru kontrahentów. Dlatego wiele osób (w tym autor artykułu) patrzy na eksport. Jeśli chodziło o coś innego, to nie zrozumiałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Artur Forner
Kanclerz Stowarzyszenia
Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabór austriacki Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:18, 28 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
Ale to nie jest też taka prosta sprawa kupić. Niemniej jednak mamy wniosek wspólny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piotr
Rozpoznawany dyskutant
Dołączył: 15 Wrz 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:07, 29 Wrz 2016 Temat postu: |
|
|
To chyba o to chodzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Pretor
Administrator Naczelny
Dołączył: 30 Paź 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:47, 04 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Sam doskonale rozumiem problem, o jaki tak naprawdę chodzi w dyskusji.
Spoglądając na listę czempionów eksportowych i państw osiągających nadwyżkę w handlu międzynarodowym, widzę raczej "państwa poważne" (lista dostępna między na stronie CIA Factbook)
Istotnie muszę się tutaj zgodzić z Arturem, iż celem Państwa nigdy nie jest eksport i subsydia eksportowe, per se są szkodliwe, ponieważ de facto powoduję utratę przez nas pewnych dóbr i jedynie zamianę ich na ekwiwalent wymiany, jednakże warto zauważyć, że celem eksportu nie tylko jest import, lecz przede wszystkim możliwość akumulacji kapitału, który nie będzie pożytkowany jedynie dla zaimportowania kolejnych dóbr, ale przede wszystkim dla zrealizowania dalekosiężnych celów, które bez pozyskania owego kapitału nie byłyby możliwe do wykonania (choćby dlatego że nie na wszystkie cele banki chętnie udzielają kredytów).
Podsumowując, import jaki eksport są państwu potrzebne, posiadanie konkretnych dóbr w określonych okolicznościach jest korzystniejsze od posiadania li tylko środka wymiany, szczególnie jeżeli dobra te są deficytowe. Natomiast nie możemy tracić z oczu faktu, iż w dzisiejszym świecie, w którym w większości państw dokonała się tzw. akumulacja pierwotna (związane z nadwyżkami płodów rolnych), nierzadko jedyną możliwością dokonania akumulacji wtórnej środków wymiany jest właśnie eksport.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Artur Forner
Kanclerz Stowarzyszenia
Dołączył: 07 Wrz 2016
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabór austriacki Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:59, 04 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Zgoda, że eksport może być źródłem akumulowanego kapitału. Ale akumulacja kapitału, czyli innymi słowy oszczędzanie, może pochodzić z wielu źródeł i należy odróżnić ogólny majątek ludności kraju od budżetu państwa. Państwo budżet zasilać może tak naprawdę zarówno z importu, jak i eksportu, w zależności od tego, jakiego interwencjonizmu handlowego się chwyta. Państwo pozyskiwać dochody może tak naprawdę z każdego przepływu kapitału, z zagranicą i wewnątrz kraju.
W odniesieniu do zwykłego przedsiębiorcy, eksport jest takim samym przychodem, jak sprzedaż rodzimemu konsumentowi.
Jak jednak słusznie zauważyłeś, Pretorze, w momencie eksportu dóbr ogólna zamożność kraju się zmniejsza, choć niewątpliwie wzbogaci się o dodatkową gotówkę zarówno budżet państwa, jak i portfel przedsiębiorcy. Sęk w tym tylko właśnie, że sam eksport nie jest czynnikiem generującym zamożność i z tego względu nie jest miarą dobrobytu kraju. I od tego właśnie zaczął się ten temat i to było jego przedmiotem.
Akumulacja kapitału jest dla budowy zamożności nieodzowna i eksport może być źródłem takiej akumulacji. Ale eksport nie czyni kraju zamożniejszym, podobnie jak sprzedaż nie czyni handlarza zamożniejszym. Uważam, że należy jasno rozgraniczać wartość środka wymiany (czyli pieniędzy, które mają wartość wyłącznie umowną i pochodną) od wartości realnych dóbr bądź infrastruktury, czy środków produkcji, których wartość jest pierwotna. Bo skoroż wymiana dóbr realnych na środki wymiany kraj wzbogaca, to czemuż środków wymiany po prostu nie wydrukować więcej?
Eksport może być ew. od tej strony miarą zamożności kraju, że państwo dysponujące mnogością dóbr i zasobów może sobie pozwolić na ich eksport, podczas gdy jak to Piotr zauważył, państwa biedne nie mają czego sprzedawać, a kupować muszą. Bo nie mają. Jest to jakaś pośrednia miara.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Piotr
Rozpoznawany dyskutant
Dołączył: 15 Wrz 2016
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:22, 05 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Dla mnie eksport może być też miarą marki kraju (jakości i zaawansowania technologii produkcji). Dodatkowo, wszyscy jesteśmy skazani na import zasobów (może poza Federacją Rosyjską) ze względu na rzeczywisty rozkład choćby surowców kopalnych. Dlatego uważam, że można traktować jako wskaźnik. W krajach o sensownej polityce celnej równowaga do pewnego stopnia ustala się sama.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|